053. Mallery Susan

Indeks
053. Mallery Susan, Ebooki, Orchidea
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Susan Mallery
Karen Hughes
Święta
w Whitehorn
Tytuł oryginału
A Montana Mavericks Christmas
SUSAN MALLERY
ŚLUB
ROZDZIAŁ I
- Nie ruszaj się i nie krzycz, to może cię nie zabijemy.
Angela Sheppard bała się nawet oddychać. Stała przyciś-
nięta do samochodu, dwaj mężczyźni w kominiarkach mocno
ją trzymali. Była przerażona, lecz jednocześnie zdecydowana
przeżyć za wszelką cenę.
Nie, to nie dzieje się naprawdę, przemknęło jej przez myśl.
Mimo panującego chłodu po plecach spływały jej strużki
potu, a serce biło jak oszalałe. Chciało się jej płakać, lecz łzy
sienie pojawiły. Zamierzała krzyczeć, ale wielka, męska ręka
skutecznie zasłoniła jej usta. Groźba zabrzmiała bardzo prze-
konująco. Angela bez wahania w nią uwierzyła.
- Powiedz, gdzie ukrył forsę. Tylko o to nam chodzi.
Angela na moment przymknęła powieki. Och, Tom, w co
tym razem się wpakowałeś? - zadała sobie w duchu pytanie.
Tom już nie mógł jej odpowiedzieć. Cztery miesiące temu
zginął w wypadku. Policja podejrzewała, że ktoś zepchnął
auto z drogi, ale niczego nie udowodniono. Teraz Angela była
pewna, że go zamordowano.
- Mów, Angela. - Ciężka dłoń odsunęła się od ust. - Ina-
czej zrobimy ci krzywdę.
- Nic nie wiem o żadnych pieniądzach - wydyszała
i krzyknęła z bólu, gdy jeden z napastników uderzył ją
w twarz. Policzek zapiekł, przed oczami stanęły wszystkie
gwiazdy. Gdyby nie samochód za plecami, chyba osunęłaby
się na kolana.
- Mów albo pożałujesz!
Już żałowała, ale to ich zapewne nie interesowało.
- Ja nic nie wiem. - Chlipnęła żałośnie. - Od lat byliśmy
w separacji. Nie widywaliśmy się. Nie mam pojęcia, co
w tym czasie robił i jak żył.
- Tamtej nocy cię odwiedził - powiedział wyższy męż-
czyzna i znów ją spoliczkował. - Gdzie pieniądze?
Od uderzenia dzwoniło jej w uszach. Dlatego słysząc płacz
dziecka, najpierw uznała, że ma przywidzenia. Napastnicy
nagle się odwrócili.
- Co, u diabła? - warknął wyższy i puścił Angelę.
Niższy rzucił się w lewo i także zwolnił uścisk palców
zaciśniętych na jej ramieniu. Wykorzystała ten nieoczekiwany
moment swobody i dała susa do przodu, aby uciec, ale się
poślizgnęła. Nie zdążyła się przewrócić, bo jeden z mężczyzn
znów ją złapał. Zaczęła się z nim szamotać i krzyknęła.
- Zamknij się - syknął.
Ujrzała pięść i odruchowo się schyliła, lecz i tak otrzymała
silny cios w ramię. Zatoczyła się na samochód i upadła. Naj-
pierw uderzyła głową o maskę auta, a potem o beton. Zanim
ogarnęły ją ciemności, odniosła wrażenie, że w pobliżu pła-
cze małe dziecko.
Zastępca szeryfa Shane McBride długo przyglądał się le-
żącej na szpitalnym łóżku kobiecie. Zbadano ją, opatrzono
i przyjęto na oddział, a ona jeszcze nie odzyskała przytomno-
ści. Shane zerknął na raport i skrzywił się. Angela Sheppard
jeszcze tydzień temu mieszkała w Houston, w stanie Teksas.
Przyjechała właśnie do Whitehorn, aby podjąć pracę nauczy-
cielki w miejscowej szkole podstawowej. Była wdową
w czwartym miesiącu ciąży i tego popołudnia została zaata-
kowana i pobita na szkolnym parkingu. Zdaniem dyrektorki,
która przedtem rozmawiała z panią Sheppard, kobieta nie
znała w mieście nikogo.
- Miałaś rzeczywiście kiepski dzień, Angela - rzekł
Shane. - Na twoim miejscu też wolałbym się nie budzić.
Tyle tylko, że ona powinna już wreszcie odzyskać przyto-
mność. Shane'owi polecono ją przesłuchać. Musiał wypytać
Angelę Sheppard o napastników. Szef chciał wiedzieć, dla-
czego pobili ją ci sami bandyci, którzy porwali pięcioletnią
Sarę Mitchell. Czy te dwa przestępstwa coś łączy? Kim jest
Angela i po co zjawiła się w Whitehorn?
- Za dużo pytań - powiedział do siebie Shane, przysuwa-
jąc krzesło. Zamierzał poczekać, aż kobieta oprzytomnieje.
Miał nie tylko zdobyć informacje, lecz także jej pilnować. Po
porwaniu małej Sary w konusariacie rozpętało się piekło.
W tej sytuacji szeryf uznał, że trzeba zapewnić bezpieczeń-
stwo Angeli Sheppard. Ktoś znów mógł ją napaść - chyba że
sama należała do bandy.
Kolejne pytania i żadnych odpowiedzi, pomyślał Shane.
Był cierpliwym człowiekiem. Inni policjanci narzekali na
konieczność analizowania każdego szczegółu i przestrzega-
nia obowiązujących procedur. Natomiast Shane to lubił. Dla
niego praca nad każdą sprawą przypominała układankę.
Zbierał jak najwięcej elementów, a następnie próbował je
dopasować, aby utworzyły całość. Teraz także wiedział, że
w końcu odkryje prawdę o Angeli Sheppard. Jeśli jest nie-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hadwao.keep.pl
  •  
     
    Odnośniki
     
     
       
    Copyright 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates