0699.Greene Carolyn - Dobra ...

Indeks
0699.Greene Carolyn - Dobra wróżba, E-BOOKI-kasia
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gwiazdkowe Prezenty
Carolyn Greene
Dobra wróżba
PROLOG
Neon za oknem biurowca pulsował rytmicznie,
rzucając na ścianę zielone i czerwone refleksy.
TuckerMaddockskrzywiłsięmimowolnie. Jarzące
się napisy ,,Wesołych Świąt’’ nie nastrajały go
optymistycznie. Miasto juz˙ od wielu dni tonęło
w świątecznych dekoracjach. I wszędzie te radosne
boz˙onarodzeniowesymbole.Nadchodziczas świąt,
tych najpiękniejszych i najbardziej rodzinnych.
Nie dla niego. Jego ostatnie prawdziwe święta
były...Zresztą,niewartodotegowracać.Niewarto
znowu zadręczać się wspomnieniami chwil, które
juz˙ nigdy nie wrócą. Tylko człowiekowi tak cięz˙ko
nasercu. Niepomaga nawet praca od rana donocy.
Jestcenionymfachowcem,zrobiłbłyskotliwąkarie-
rę. Jednak jego z˙ycie prywatne to prawdziwa kata-
strofa.
Ostatni rok przyniósł najcięz˙szy cios. Prawie
dokładnie rok temu, w Wigilię. Chris, najlepszy,
oddany przyjaciel, i jego rodzice zginęli w wy-
padku. Ludzie, którzy byli mu najbliz˙si, których
175
traktowałjakrodzinę.Niemógłsięztympogodzić.
Nie było dnia, by o nich nie myślał. Brakowało mu
ich. Teraz, gdy juz˙ czuło się nadchodzące święta,
tym bardziej.
Podniósł się i zaczął układać papiery na biurku.
Czerwono-zieloneświatłoneonurytmicznierozjaś-
niało półmrok panujący wewnątrz. Gdyby dało się
cofnąć czas! Gdyby mógł znów znaleźć się wśród
tych, którzy okazali mu serce, przyjęli pod swój
dach.
Do diabła z tym! Skoro juz˙ nigdy nie będzie
z nimi, moz˙e przynajmniej na chwilę wrócić tam,
gdzie spędził najszczęśliwsze lata. Do miejsca,
z którym wiąz˙ą się jego najlepsze wspomnienia.
Pośpiesznienapisałnakartcekilkasłówdlasekretar-
ki, otworzył szufladę i zamaszystym ruchem zgar-
nął wszystko, co lez˙ało na blacie biurka. Uporząd-
kuje to po powrocie. Chyba nie zniesie jeszcze
jednej świątecznej kartki przyniesionej przez lis-
tonosza. Mierził go widok udekorowanego miasta,
rozbrzmiewających wszędzie kolęd, roześmianych
ludzi.
Musi się stąd wyrwać, inaczej zwariuje. Naj-
lepiej kierować się głosem serca. Czyli wrócić do
domu, do Willow Glen.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
I tak musi się gdzieś zatrzymać. W sumie co za
róz˙nica, moz˙e zostać tutaj.
Kiedy przed laty po raz pierwszy ujrzał Willow
GlenPlantation,posiadłośćzrobiłananimpiorunu-
jące wraz˙enie. Potęz˙ny, rozległy domwydał mu się
prawdziwą rezydencją. Nic się nie zmieniło. Za-
dbany trawnik przed domem, wznoszące się w nie-
bo wiez˙yczki i dodające wdzięku mansardy. Tu
przez˙ył swoje najlepsze lata. Zamieszkał w posiad-
łości, gdy był dziesięcioletnim chłopcem. Stąd wy-
jechał na naukę do college’u. Razem z Chrisem.
WtedyrodziceChrisasprzedalidom.Niemógłtego
przeboleć. Dom kupił Will Carlton, miejscowy
antykwariusz.Dokonałniezbędnychprzeróbekiot-
worzył w nim uroczy pensjonat.
Starszy pan, wracający ze świątecznych spra-
wunków,wyprzedził goiprzytrzymał drzwi,wyry-
wając Tuckera z zamyślenia.
– Na twoim miejscu, synu, bym się pośpieszył.
Kolacja będzie lada moment, a z˙al ją przepuścić.
Wnętrze zostało nieco uwspółcześnione, lecz
177
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hadwao.keep.pl
  •  
     
    Odnośniki
     
     
       
    Copyright 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates