|
05. Lukian z Samostaty - Dialogi satyryczne, Wasze Pliczki, e-booki, różne |
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] LUKIAN Z SAMOSTATY DIALOGI SATYRYCZNE EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL MAIL: HISTORIAN@Z.PL MMIII® I. ZGROMADZENIE BOGÓW DZEUS: Już nie pomrukujcie, bogowie, i po kątach się nie zbierajcie, i niech jeden drugiemu do ucha nie szepce wyrazów oburzenia o to, że wielu niegodnych z nami zasiada do stołu. Skoro się w tych sprawach zwołało zgromadzenie, to niech każdy mówi otwarcie, co- myśli i niech wygłasza oskarżenie. Ty bądź heroldem, Hermesie — obwieszczenie według prawa! HERMES: Słuchajcie, cicho tam! Kto chce przemawiać spośród bogów rzeczywistych, którym przemawiać wolno? Sprawa dotyczy przesiedleńców i obcokrajowców. MOMOS: Ja, Momos, jeżelibyś mi, Dzeusie, głosu udzielił. DZEUS: Już samo ogłoszenie pozwala mówić; mnie do tego wcale nie będzie potrzeba. MOMOS: Mówię tedy, że niektórzy z nas robią źle i to jest niebezpieczne, bo nie dość im, że sami stali się bogami z ludzi, ale jeszcze, jeśli który swoich towarzyszów i służących nie każe otaczać czcią równą naszej, to zdaje mu się, że niczego wielkiego nie dokazał i nie dowiódł, że jest młody. Uważam, Dzeusie, że powinieneś mi pozwolić mówić otwarcie. Ja bym nawet nie potra- fił inaczej — wszyscy wiedzą, że mam język nieskrępowany i nie potrafiłbym niczego zamilczeć, jeżeli się dzieje coś, co nie jest w porządku. Ja wyśledzam wszystko i wypowiadam swoje zdanie publicz- nie; ani się nie boję kogokolwiek, ani ze wstydu nie ukrywam swego zdania. Toteż nieznośny się wydaję niejednemu i niby wy- glądam na donosiciela z urodzenia — oni mnie nazywają jakby oskarżycielem publicznym. Zresztą, skoro wolno jest i to jest ogłoszone, i ty, Dzeusie, pozwalasz mówić swobodnie, to będę mówił śmiało, nie tając niczego. Więc powiadam, że wielu jest takich, którym nie dość tego, że sami biorą udział w naszych zebraniach i bankietach na równi z nami, chociaż są w połowie śmiertelni, to jeszcze swoich służą- cych i uczestników proqesyj wprowadzili do nieba i wpisali do ksiąg, i oni teraz na równi z nami uczestniczą w podziałach i w ofiarach, a nawet nam nie zapłacili taksy za pobyt. DZEUS: Żadnych zagadek, Momosie, tylko jasno i wyraźnie mów i podawaj nazwiska; teraz twoja mowa pada na środek zgro- madzenia i niejeden zacznie się domyślać tego lub owego i przy- stosowywać sobie to, co się mówi; jeden tak, drugi inaczej. Ktoś taki otwarty jak ty nie powinien się wahać mówić niczego. MOMOS: To doskonale, Dzeusie, że jeszcze mnie pobudzasz do otwartości. To jest z twojej strony krok naprawdę królewski i wspaniałomyślny. Zatem będę wymieniał i nazwiska. Więc taki oto najwyżej urodzony Dionysos — to jest półczłowiek i nawet nie Hellen po kądzieli, tylko Syrofenicjanin, syn córki jakiegoś kupca, Kadmosa. Skoro mu przyznano nieśmiertelność — jaki on tam jest, już nie mówię, ani o tej jego mitrze, ani o pijaństwie, ani o tym, jak chodzi — myślę, że wszyscy widzicie, jaki jest zniewieściały i kobiecy z natury, półobłąkany i od rana pachnie mocnym winem. Otóż on tutaj całe bractwo wprowadził do nas i jest tu razem z całą procesją, którą za sobą wodzi i bogiem ogłosił Pana i Seile- na i Satyrów, jakichś dzikusów i kozopasów bez liku, jakichś skoczków o niesamowitych kształtach — jeden ma rogi na głowie i od połowy w dół do kozy podobny, a brodę długą zapuścił, tak że mało się różni do capa; drugi znowu łysy staruszek, z perkatym nosem, przeważnie na ośle jeździ: to Lidyjczyk—a Satyrowie mają uszy kończyste i też łyse głowy a rogate. Takie im rożki rosną jak nowonarodzonym koźlętom. To są jacyś tam Frygijczycy. A ogony mają wszyscy też. Widzicie, jakich nam bogów robi ten panicz? Potem my się dziwimy, jeżeli nami ludzie gardzą, kiedy patrzą na takich śmiesznych bogów i cudacznych. Ja już nie mówię, że i dwie kobiety tutaj na górę sprowadził: Jedna była jego kochan- ką — Ariadna — i jej wianek też włączył do chóru gwiazd, a druga to córka chłopa, Ikariosa. A co ze wszystkiego najśmieszniejsze — bogowie — to to, że on i psa Erigony, i jego też tu na górę spro- wadził, aby się kobietka nie nudziła, jeżeli nie będzie miała w niebie swojego pieska, do którego się przyzwyczaiła i bardzo go lubi. Czy wam się to nie wydaje krokiem śmiałym a trochę po pijanemu i na śmiech? A słyszeliście o innych też. DZEUS: Nic, Momosie, nie mów ani o Asklepiosie, ani o He- raklesie. Bo ja widzę, do czego ty zmierzasz. A oni przecież — jeden kuruje i chorych stawia na nogi, i jest ,,wart tyle, co moc ludzi innych, a Herakles to mój syn i niemałymi trudami kupił sobie nieśmiertelność. Więc nie skarż na nich! MOMOS: Ja zamilczę, Dzeusie, chociaż w związku z tobą dużo mogę powiedzieć. Już, jeśli nie co innego, to znaki od ognia oni jeszcze mają. A gdyby wolno było mówić otwarcie o tobie samym, to dużo miałbym do powiedzenia. DZEUS: O, tak! O mnie samym można śmiało. Chyba ty — mnie też — nie skarżysz o obce pochodzenie? MOMOS: To, to można tylko na Krecie usłyszeć — tam i co innego o tobie mówią, i grób twój pokazują. Ja im nie wierzę; ani tym, którzy mówią, że jesteś podrzutkiem — mówią o mieście Ajgion i o Achai. Ale to, co by moim zdaniem najbardziej należało zbadać i zga- nić, to powiem. Bo początek przekroczeniom tego rodzaju i przy- czynę tego, że się nasze zgromadzenie zaroiło od nieuprawnionych, dałeś ty, Dzeusie, obcując z kobietami śmiertelnymi i schodząc do nich raz w tej, raz w innej postaci. Tak że my się boimy, żeby cię kto nie zabił na ofiarę, jak cię złapie, kiedy będziesz bykiem, albo cię opracować gotów jaki złotnik, kiedy złotem będziesz, i zamiast Dzeusa zrobi się nam naszyjnik albo naramiennik, albo kolczyk. I zapełniłeś niebo tymi półbogami. Już nie mogę inaczej powie- dzieć. To bardzo zabawna rzecz, kiedy ktoś nagle usłyszy, że He- rakles został między bogów przyjęty, a Eurysteus, który mu roz- kazy dawał, umarł i blisko świątyni Heraklesa, który był sługą, leży grób Eurysteusa, jego pana. Albo znowu w Tebach Dionysos jest bogiem, a jego kuzyni, Pentheus i Aktaion, i Learchos, to naj- więksi biedacy spośród wszystkich ludzi. Odkąd ty, Dzeusie, otworzyłeś drzwi dla takich typów i za- cząłeś się interesować kobietami śmiertelnymi, wszyscy cię na- śladują i to nie tylko mężczyźni, ale, co największy wstyd, bogi- nie również. Któż bo nie wie o Anchizesie i o Titonosie, i o Endy- mionie, i o Jasijonie, i innych? Tak że to już wolę pominąć. Bo długo by trzeba mówić, żeby to przebadać całkowicie. DZEUS: Tylko nic nie mów o Ganymedesie — Mój Momo- sie — bo będę się gniewał, jeżeli obrazisz chłopaka, kiedy mu wy- jedziesz na familię. MOMOS: Nieprawdaż — w takim razie o orle też nie mam mówić, że ten również jest w niebie, na berle królewskim siada i omal że ci gniazda na głowie nie zrobi, bo uchodzi za boga? Czy i temu mamy dać pokój ze względu na Ganymedesa? A taki Attis, Dzeusie, i Korybas, i Sabadzios — skąd ci weszli w nasze koło — i ten Mitras, Med, w kaftanie z długimi rękawami i z tiarą na głowie? Nawet mówić po grecku nie umie. Tak że kiedy ktoś pije w jego ręce on nic nie rozumie. Toteż Skytowie i Getowie widząc, że oni tacy, przestali się w ogóle na nas oglądać i sami obdarzają nieśmiertelnością i wybierają na bogów, kogo chcą. W ten sam sposób, jak to Zamolksis, choć był niewolnikiem, zo- stał w poczet bogów wpisany — sam nie wiem, jak to się mogło stać tak po cichu. Chociaż, moi bogowie, to jeszcze wszystko pół biedy, ale ty z psią twarzą, ty prześcieradłami poobwijany Egipcjaninie, ty kto jesteś, dobra duszo, i jak t y śmiesz podawać się za boga — szcze- kając? A czego chce ten łaciaty byk z Memfis, przed którym biją pokłony i on udziela wyroczni, i ma swoich proroków? Już mi wstyd wymieniać ibisy i małpy, i capy, i inne stwory, jeszcze bardziej zabawne — ja nie wiem, jak się to z Egiptu napchało do nieba i jak wy, bogowie, możecie na to patrzeć, kiedy się im ludzie po równi z wami a nawet bardziej niż wam kłaniają? Albo ty, Dzeusie, jak.ty to znosisz, kiedy ci baranie rogi rosną? DZEUS: To jest rzeczywiście wstyd — to, z tym Egiptem. Ale wiesz, Momosie, tam u nich jest wiele rzeczy zagadkowych i nie bardzo trzeba to wyśmiewać, kiedy się nie jest wtajemniczonym. MOMOS: Bardzo nam tajemnic potrzeba, żeby wiedzieć, że bogowie to bogowie, a pawiany to pawiany! DZEUS: Daj pokój, mówię, zostaw sprawy egipskie. Innym razem to rozpatrzymy, przy wolnym czasie. A ty wymieniaj innych. MOMOS: Wymieniam, Dzeusie, Trofoniosa, a co mnie naj- więcej gnębi, to: Amfiloch. Przecież to syn człowieka obłożo- nego klątwa, człowiek, który matkę rodzoną zabił, a udał się i wróżb udziela w Kilikii, kłamie często i szarlatanerią się bawi dla tych dwóch obolów. Dlatego ty, Apollonie, już nie masz daw- nej sławy, bo dzisiaj każdy kamień i każdy ołtarz udziela wy- roczni, jeżeli go tylko oblać oliwą i powiesić na nim wianek, a znajdzie się do niego jakiś szarlatan, których jest wielu. Już i posąg Polydamasa, atlety, leczy gorączki w Olympii, a Teage- nesa — w Thasos i Hektorowi składają ofiary w Ilionie, a Prote- silaosowi naprzeciw, na Chersonezie. Odkądeśmy się tacy zro- bili, przybyło wiele krzywoprzysięstwa i świętokradztwa na świe- cie i w ogóle gardzą nami ludzie i dobrze robią. Tyle o tych nieprawego pochodzenia i później wpisanych. Ale ja, oprócz tego, słyszę już wiele obcych nazw, chociaż ani u nas nie ma nikogo takiego, ani w ogóle ktoś taki w ciele i ko- ściach istnieć nie może i bardzo się, Dzeusie, tym również bawię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhadwao.keep.pl
|
|
|
|
|
Odnośniki |
|
- Indeks
- 1000 lat wkurzania Francuzów audiobook - Clarke Stephen Stephen Clarke, E booki, Literatura faktu
- 117 - Nowa Era Jedi 12 - Linie Wroga 02 - Twierdza rebelii - Allston Aaron, Dokumenty komiksy e-booki, Saga Gwiezdnych Wojen 147
- 116 - Nowa Era Jedi 11 - Linie Wroga 01 - Powrót rebelii - Allston Aaron, Dokumenty komiksy e-booki, Saga Gwiezdnych Wojen 147
- 107 - Nowa Era Jedi 02 - Mroczny Przypływ 01 - Szturm - Stackpole Michael A, Dokumenty komiksy e-booki, Saga Gwiezdnych Wojen 147
- 108 - Nowa Era Jedi 03 - Mroczny Przypływ 02 - Inwazja - Stackpole Michael A, Dokumenty komiksy e-booki, Saga Gwiezdnych Wojen 147
- 103 - Młodzi rycerze Jedi 04 - Miecze świetlne - Anderson Kevin J. Moesta Rebecca, Dokumenty komiksy e-booki, Saga Gwiezdnych Wojen 147
- 06.OSET WŚRÓD RÓŻ (by MaxFILM), E-Booki, ksiazki, SAGA - TAJEMNICA CZARNYCH RYCERZY (MaxFILM 2015)
- 08.ŻELAZNA DZIEWICA (by MaxFILM), E-Booki, ksiazki, SAGA - TAJEMNICA CZARNYCH RYCERZY (MaxFILM 2015)
- 09.SKRZYDŁA DEMONA (by MaxFILM), E-Booki, ksiazki, SAGA - TAJEMNICA CZARNYCH RYCERZY (MaxFILM 2015)
- 10.TRZY ORŁY (by MaxFILM), E-Booki, ksiazki, SAGA - TAJEMNICA CZARNYCH RYCERZY (MaxFILM 2015)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- papierniczy.opx.pl
|
|
|