051. BBY 0019 - Wojny klonĂłw 5 - ...

Indeks
051. BBY 0019 - Wojny klonĂłw 5 - Gambit II - Oblezenie, Ebook, StarWars
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->WOJNY KLONÓWGAMBIT IIOBLĘŻENIEKAREN MILLERPrzekładAndrzej SyrzyckiAnna HikiertRedakcja stylistycznaMagdalena StachowiczKorektaJolanta GomółkaElżbieta SteglińskaProjekt graficzny okładkiDavid StevensonIlustracja na okładce© Craig HowellSkładWydawnictwo AMBERJacek GrzechulskiDrukWojskowa Drukarnia w Łodzi Sp. z o.o.Tytuł oryginałuStar Wars: Clone Wars Gambit: SiegePublished by Random House Publishing GroupCopyright © 2010 Lucasfilm Ltd. & TM.All Rights Reserved.Used Under Authorization.For the Polish translationCopyright © 2010 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.ISBN 978-83-241-3834-0Warszawa 2010. Wydanie IWydawnictwo AMBER Sp. z o.o.02-952 Warszawa, ul. Wiertnicza 63tel. 22620 40 13, 22620 81 62www.wydawnictwoamber.plTen świat się kręci dzięki opowieściom.Wszystkim, którzy kiedykolwiek polubili jakąś opowieść.BOHATEROWIE POWIEŚCIAhsoka Tano - padawanka Jedi (Togrutanka)Anakin Skywalker - Rycerz Jedi (mężczyzna)Bail Organa - senator z Alderaanu (mężczyzna)Bent’ena Fhernan - badaczka (kobieta)Greti - dziewczynka (Lanteebanka)Lok Durd - generał Separatystów (Neimoidianin)Obi-Wan Kenobi - Rycerz Jedi (mężczyzna)Padmé Amidala - senator z Naboo (kobieta)Palpatine - Wielki Kanclerz Republiki (mężczyzna)Rikkard - przywódca górników (Lanteebanin)Taria Damsin - Mistrzyni Jedi (kobieta)Tryn Netzl - biochemik (mężczyzna)Yoda - Wielki Mistrz Zakonu Jedi (przedstawiciel rasy niehumanoidalnej, płci męskiej)ROZDZIAŁ 1Anakin nie mógł w to uwierzyć.Od rozpaczliwej ucieczki przed armią robotów Loka Durda upłynęło więcej niż ponad trzystandardowe godziny - prawdę mówiąc, niemal cztery - a oni wciąż jeszcze lecieli, zamiast sięroztrzaskać. Jaka szkoda, że Obi-Wan się zdrzemnął... Anakin czuł, że należy mu się zasłużonapochwała. Problem w tym, że zamiast włączyć się do walki, jakieś dwie godziny wcześniej Obi-Wan pogrążył się we śnie. W padającym z konsolety pojazdu naziemnego słabym blasku jegomentor wyglądał na zmęczonego i zrezygnowanego. Ostatnia bitwa na terenie placówkiSeparatystów wyczerpała wszystkie zasoby jego sił. Jak to dobrze, że to ja jestem Wybrańcem,inaczej moglibyśmy mieć kłopoty, pomyślał młodszy Jedi.No cóż, przynajmniej większe niż do tej pory. Anakin jeszcze raz rzucił okiem nawyświetlacz wskaźnika rezerwy cennej energii ich porwanego pojazdu naziemnego i poddał sięzwątpieniu. Jeżeli będą mieć szczęście... Cóż, pozostało im energii najwyżej na godzinę lotu. Apóźniej...Otaczała ich czarna, gęsta lanteebańska noc. Dla zaoszczędzenia resztek energii - i ukryciasię przed wścibskimi oczami - Anakin nie włączył reflektorów pojazdu. Musiał teraz polegać naswoich instynktach i na Mocy. Na razie z powodzeniem; Obi-Wan zamierzał się oddalić możliwienajbardziej od miasta, zanim przestaną korzystać z prowizorycznego wehikułu, a Anakin uznał tęstrategię za rozsądną. Właśnie to w tej chwili robili. Miasto zostawało coraz dalej za nimi, a onwytężał zmęczone zmysły, starając się ocenić, w którym kierunku najlepiej lecieć. Muszą znaleźćwzględnie bezpieczne miejsce na planecie, która stała się nagle, bez ostrzeżenia, wybitnie wrogonastawionym miejscem.Bent’ena, pomyślał Anakin.Zdrada porwanej badaczki była tylko jeszcze jedną niepomyślną okolicznością, aledoskwierała im nie mniej niż pozostałe. Przynajmniej tak to widział młodszy Jedi, chociaż wrzeczywistości było inaczej. Ta zdrada dokuczała mu bardziej niż wszystkie pozostałe kłopotyrazem wzięte.Bant’eno, jak mogłaś to zrobić? - pomyślał Anakin. Obdarzyłem cię zaufaniem.Próbowałem cię ocalić.Skulony na fotelu pasażera Obi-Wan się poruszył.- Daj spokój - wymruczał niewyraźnie. - Co się stało, Anakinie, to się nie odstanie. Lepiejpowiedz, jak się sprawdzają twoje modyfikacje silnika.- Wciąż jeszcze lecimy - odparł Anakin.- Co prawda, to prawda - przyznał Kenobi. - I za to jestem ci szczerze wdzięczny. Chybajednak słyszę niepokojące odgłosy z głównego zaworu chłodziwa.Niech to zaraza, pomyślał Anakin. Że też Obi-Wan musiał zwrócić na to uwagę.- Wszystko w porządku - powiedział. - Zawór wytrzyma.- Jeżeli tak mówisz... - Kenobi zmełł w ustach przekleństwo i usiadł prosto. - Gdziejesteśmy? - zapytał.Anakin westchnął.- Żartujesz, prawda?- Nie, raczej nie - odparł starszy Jedi i stłumił ziewnięcie. - Jak długo spałem?- Przecież wiesz - odparł ostrożnie Anakin. - Wcale nie tak długo.- Anakinie! - Obi-Wan spiorunował go spojrzeniem. - Nie jestem zniedołężniałym starcem.Oho, śliski grunt.- Nie twierdzę, że jesteś - odparł drugi Jedi. - Rex twierdzi jednak, że mądry żołnierz je i śpizawsze, kiedy ma okazję. Jeżeli chcesz się z kimś pokłócić, to pokłóć się z nim. Ja tylko słuchamjego rad.- No cóż, dla odmiany możesz posłuchać mojej rady - warknął Obi-Wan. - Już dwukrotniepodczas tej wyprawy ty czuwałeś, kiedy ja spałem. Jeżeli zrobisz to trzeci raz, wyciągnękonsekwencje.Konsekwencje czy nie, Anakin zamierzał robić to tyle razy, ile będzie musiał... Dla świętegospokoju pokiwał jednak głową.- Jak sobie życzysz - powiedział.W nagrodę starszy Jedi obrzucił go ostrym spojrzeniem... ale zdążył się już do nichprzyzwyczaić.Obi-Wan przeczesał palcami włosy.- Ile wiosek minęliśmy po drodze? - zapytał.- Odkąd zasnąłeś? - upewnił się młodszy Jedi. - Dwie. Nie wyczułem w nich niczegodobrego, więc leciałem dalej.- To dobrze - pochwalił Obi-Wan. - Pozwól, żeby kierowały tobą uczucia, Anakinie, a niezboczysz zanadto z obranej drogi. - Stłumił kolejne ziewnięcie. - Obawiam się jednak, że niedługookoliczności zmuszą nas do podjęcia jakiejś decyzji. Nie chciałem, żeby zabrzmiało to jak żart.- Masz rację - odparł Anakin i postukał palcem w wyświetlacz wskaźnika poziomu energii. -Za chwilę się skończy. Jak długo jeszcze mamy liczyć tylko na szczęście?- Dopóki nie usłyszymy, jak błaga nas o litość - odparł Kenobi i zmarszczył brwi. - Wiem,że odlecieliśmy całkiem daleko od Lantibba City, ale w obecnej sytuacji nie istnieje pojęcie „zbytdaleko”.Prawdę mówiąc, zaczynam się nad tym zastanawiać, pomyślał Anakin.- No, nie wiem - zaczął. - I tak od statku dzieli nas duża odległość, zakładając, że wciążjeszcze stoi tam, gdzie go zostawiliśmy, i że nie skonfiskował go żaden przedstawiciel portukosmicznego. Może powinniśmy pomyśleć o...- Myślę o tym - dokończył rozdrażnionym tonem Obi-Wan. - A teraz przez chwilę bądźcicho. Chciałbym wyczuć, kto i co znajduje się przed nami.Chociaż wyczerpany, Obi-Wan posłużył się Mocą jak chirurg laserowym skalpelem.Zgrabnie i czysto przeciął nią ciemności przed pojazdem.- Mam - mruknął w końcu. - Wyczuwasz to?Anakin pokiwał głową.- To największa osada, jaką do tej pory mijaliśmy - powiedział.- Powinno tu być bezpiecznie - stwierdził Obi-Wan, otwierając oczy. - Nie wyczuwambezpośredniego zagrożenia wokół tego miejsca, a ty?Anakin już kierował naziemny, a właściwie repulsorowy pojazd w stronę odległej wioski.- Ja też nie - przyznał.Tym razem - czyżby to był znak? - urządzenia pojazdu zareagowały ospale, jakby w ogólenie chciały zmienić kierunku lotu. Bez ostrzeżenia pojazd skręcił, a później zanurkował. Klnąc podnosem, Anakin odzyskał jednak szybko panowanie nad sterami.- Niech to szlag - mruknął Obi-Wan, spoglądając na wyświetlacz wskaźnika rezerwyenergii. - Jesteś pewny, że ten miernik pokazuje dokładnie, Anakinie?Zgrzytając zębami i walcząc z bólem mięśni rąk, młodszy Jedi starał się utrzymaćrepulsorowy pojazd na równym poziomie.- To zależy, co rozumiesz pod pojęciami „dokładnie” i „pewny” - powiedział.Ich pojazd znów zanurkował i zboczył z kursu, tym razem tak raptownie, że poczulimdłości. Z trudem przedzierał się przez ciemności nocy. Obi-Wan chwycił klamkę drzwi od stronypasażera.- Czy właśnie teraz zaczniemy spadać, zamiast lecieć dalej? - zapytał.Anakin nie miał wyjścia.- Ta-a, chyba tak - mruknął niechętnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hadwao.keep.pl
  •  
     
    Odnośniki
     
     
       
    Copyright 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates